O uczeniu się języka

 

 

Rolą konwersacji jest przede wszystkim stworzenie możliwości i przyjaznych warunków do rozpoczęcia lub rozwijania umiejętności rozmawiania w języku obcym. Im więcej podczas zajęć mówimy, tym lepiej, gdyż płynność, swoboda i precyzyjność w mówieniu pojawia się dopiero przy odpowiednio dużej skali mówienia, które mamy za sobą, po odpowiednio dużej ilości wypowiedzianych przez nas treści.

 

Priorytety


Dość często nie doceniamy dwu czynników niezbędnych do dobrego opanowania  języka angielskiego. Są nimi odpowiednio bogate słownictwo i osłuchanie z angielskim. Przez „odpowiednio” rozumiem poziom umożliwiający rozmawianie z native speaker'ami na dowolny temat, czytanie książek w tym języku czy oglądanie filmów i dowolnego „kontentu" w Internecie czy telewizji dla przyjemności, czyli poziom, na którym wszechstronne korzystanie z angielskiego jako narzędzia komunikacji nie jest już związane z męczącym wysiłkiem, kiedy nie sprawia nam już specjalnej różnicy, czy ów "input" jest w języku angielskim, czy polskim. Jakoś tak się jednak na co dzień składa, że angielski nie jest wielu osobom po drodze mimo jego wszechobecności właśnie ze względu na zbyt duży poziom dyskomfortu, jaki się wiąże z jego używanie ze względu na niewystarczające opanowanie właśnie tych dwu kluczowych czynników.


Nigdy oczywiście nie będziemy znać wszystkich słów i zwrotów, musimy tu być realistami. To, co jednak powinniśmy to znać jak najwięcej ważnych słów i starać się cały czas przyswajać kolejne. Jako non-natives zawsze będziemy w sytuacji, gdzie jakieś słowa i zwroty będą wymagały od nas domyślania i „dozgadywania". Im więcej jednak już wiemy, tym łatwiej i precyzyjniej będziemy mogli odgadnąć to, czego nie znamy. Nasze możliwości domyślania się nieznanych elementów języka w mowie i tekście będą znacznie większe niż osób z bardziej podstawowym słownictwem.


I drugi element, czemu osłuchanie jest również tak istotne. Ponieważ to ono daje nam lepszą umiejętność rozpoznawania znanych nam już słów i zwrotów wymawianych dla nas niestandardowo, niewyraźnie lub szybko. Również to osłuchaniu w dużej części zawdzięczamy umiejętność interpretowania słów w kontekście, dzięki lepszemu rozumieniu i wyczuwaniu odmiennej nieco logiki struktur angielskich zdań. Bez przyzwoitego słownictwa i osłuchania pozostaniemy dziećmi a angielski mgłą.

 

Niestety bez tego doświadczenia zawsze będziemy „dukać” z uwagi na problem z niewystarczająco szybkim przypominaniem sobie słów, będziemy też wymyślać po angielsku sporo niestworzonych i dezorientujących rzeczy, kopiując polskie sformułowania oraz brzmieć zbyt „podstawowo" jak na swój wiek. Nasza komunikacja nie będzie dawała możliwości powiedzenia dokładnie tego, co mamy do powiedzenia i tak jak chcielibyśmy.

 

Bogate słownictwo i przyzwoite osłuchanie sprawiają, że wszystkie pozostałe problemy rozwiązują się stopniowo same. Osłuchanie tak naprawdę jest wstępnym i niemożliwym do pominięcia etapem w rozwoju umiejętności mówienia niezależnie, czy chodzi o język ojczysty, czy język obcy. Tylko dzięki niemu można posługiwać się danym językiem sprawnie, czyli: płynnie, poprawnie i precyzyjnie. Niestety, zagraniczne wyjazdy wakacyjne, czy obozy i kursy językowe nie są w stanie tu wiele zmienić z prostej przyczyny, że do wyćwiczenia dobrego osłuchania, potrzebny jest znacznie dłuższy i intensywniejszy kontakt z językiem, niż większość z nich jest to w stanie zagwarantować.


Trudno nauczyć się pływać, jeśli dość konsekwentnie będziemy unikali zamoczenia się bardziej niż do kolan


Język to słowa, im wcześniej się z tym pogodzimy tym lepiej. Nie da się ukryć, że słów jest dużo, być może nawet jest ich „trochę" za dużo :). Z tego powodu najrozsądniejszą strategią będzie zawsze uczenie się słów najbardziej potrzebnych na danym etapie i z uwzględnieniem specyficznego kontekstu nas jako osoby przyswajającej język. Jeśli nasz nauczyciel nie wydaje się o tym wiedzieć ani mieć dobrego wyczucia tych dwu parametrów, prawdopodobnie nie będziemy posuwali się do celu po linii prostej, ale bardziej zygzakiem. Cóż, ale czy zawsze nasz taksówkarz wybiera najkrótszą trasę i czy aby sam ją zna, szczególnie jeśli jest w tej profesji większość osób jest trochę z doskoku..

 

Przyzwoity angielski, czyli?


Na początku przygody z praktycznym używaniem angielskiego największym problemem jest właśnie ilość słów i zwrotów niezbędnych do tego by nie „tonąć" tak od razu w kontakcie z tym językiem, czyli takiej, która daje minimalną samodzielność komunikacyjną. Chodzi o opanowanie języka w zakresie umożliwiającym dalszy dynamiczny postęp już niejako przy okazji codziennego nieskrępowanego i realnego używania języka zawodowo, towarzysko, dla edukacji i rozrywki.


Wiele osób sądzi, że znajomość słów na poziomie 3-4 tysięcy jest wystarczająca do sprawnej komunikacji. Niestety osoba znająca nawet 4-5 tys. słów tj. będąca w okolicach B2/FCE rozumie z wiadomości TV czy prasy niewiele, nie będzie też w stanie dotrzeć bez narastającej frustracji do 20 strony w żadnej książce kierowanej do dorosłych native'ów. Umiejętności konwersacyjne osoby na tym poziomie porównywalne są z anglojęzycznym 9-latkiem. Żeby być „atrakcyjnym" partnerem do rozmowy niezbędny jest poziom ok. 7-8 tys. słów, czyli mniej zbliżonym do C1/CAE. Taki też standard przyjmuje obecnie coraz więcej korporacji, jeśli chodzi o wymagania językowe wobec pracowników. Nie należy jednak popadać w pesymizm, gdy trochę nam jeszcze do tego brakuje. Nie doceniamy, jak dużo słów już znamy, a także tego, jak szybko możemy się słów uczyć, jeśli będziemy to robić w optymalny sposób.

 

 Uczenie się słów powoli jest gwarancją szybkiego kryzysu i najczęściej niedługo potem ...


Wracając do sedna problemu, czyli przyswajania słownictwa, skuteczny nauczyciel będzie potrafił zarówno sprawnie, jak i ciekawie z nami konwersować jak też wspierać w pomysłach i metodach na dynamiczne jego poszerzanie. Dobrze jest zdawać sobie sprawę, że dopiero opanowanie właściwej masy krytycznej słownictwa tj. przełamanie bariery około 6 tys.(B2/C1) słów wydobywa nas z typowej komunikacyjnej próżni i pozwala wreszcie stać się w miarę pełnoprawnym użytkownikiem tego języka oraz bycie partnerem w poważnych rozmowach dla innych. Na tym poziomie zaczynamy dopiero brzmieć jak dorośli i odbierać angielski jako przyjazne środowisko. Wcześniej skazani jesteśmy w wyborze jedynie na ograniczone zasoby prostych treści przeznaczonych dla dzieci oraz dla osób dopiero uczących się języka.

 

Tempo przyswajania języka


Załóżmy, że ugrzęźliśmy gdzieś typowo w okolicach 4-5 tys., czyli na poziomie rozszerzonej matury, a więc w rejonie takich słów jak: decrease, loan,  threat, availabile, supply, external, appropriate, permission, encourage,  edge, confuse, launch, improve, property, release, demand, vulnerable itd). Oznacza to, że brakuje nam jeszcze kolejnych 3-4 tys. podobnie elementarnych, dla każdego języka zresztą, słów. Podzielmy to, co nam brakuje do poziomu C1, przez np. 400 słów przyswajanych rocznie, przy typowym mało intensywnym kontakcie z angielskim. Da nam to około ... 10 lat nauki. Być może za nami jest już 10 lat nauki języka takimi metodami dającymi właśnie takie tempo. Czy powinniśmy brnąć dalej?

 

Wybierając standardowe pomysły na naukę języka, nie dysponując superpamięcią, szczególnymi predyspozycjami czy nieograniczonym czasem wolnym jak studenci filozofii, czy archeologii niechybnie wpadniemy w błędne koło niemożności, gdzie narzędzia, których używamy, nie przystają do zadania, którego się podejmujemy. Przerwaniem tego impasu może być np. emigracja, anglojęzyczny partner, ale jeśli sytuacje nie stosują się do naszego przypadku, to trzecią ostatnią opcją jest odrzucenie wszystkiego, co nieefektywne, a nawet tego, co dość efektywne i oparcie procesu przyswajania języka wyłącznie na tym, co najbardziej efektywne z arsenału, jaki wymyślono do tego celu, czyli połączenie intensywnego, atrakcyjnego i spersonalizowanego w charakterze kontaktu z językiem z najbardziej efektywnymi sposobami na zapamiętywanie.

 

Regularność - spersonalizowanie - atrakcyjność


Jak dojść do poziomu C1 w sensownym czasie, a przede wszystkim, zanim się zniechęcimy? Pierwszą rzeczą będzie znalezienie i zadedykowanie nauce angielskiego konkretnych stałych momentów w naszym planie dnia, tak by w krótkim czasie stało się to naszym nawykiem, a w niektórych przypadkach odruchem. Po drugie musimy być elastyczni i otwarci na eksperymentowanie z angielskim, tak by znaleźć optymalny sposób kontaktu z nim oraz właściwy dla nas kontent. Po trzecie musimy być zorganizowani i konsekwentni. Wiele osób nauczyło się języka obcego nie dzięki predyspozycjom do języków, ale głównie dzięki dobrze zorganizowanej realizacji. Jeśli mamy dobrego mentora, nie będziemy też tracić czasu na błądzenie i używanie metod nieoptymalnych.

 

Co nie nauczy nas języka i dlaczego

 

Wiele osób ma dość ograniczony kontakt z angielskim w pracy i poza nią. Często kierujemy naszym życiem chcący-niechcący tak, że nie ma w nim miejsca ani też szansy na regularny kontakt z językiem. Sporadyczna kilkuminutowa rozmowa po angielsku z szefem osobiście czy kimś innym przez telefon lub wymiana dość krótkich i schematycznych maili od czasu do czasu to przykłady takiego kontaktu, który nie ma prawa posunąć spraw do przodu. Inne przykłady kontaktów z angielskim, z którymi nie powinniśmy wiązać zbytnich nadziei: krótkie artykuły w podręczniku czy Internecie, wsłuchiwanie się w teksty anglojęzycznych piosenek czy wakacyjny wyjazd. Taki kontakt z językiem oznacza tempo przyswajania na poziomie nieprzekraczającym 500 słów rocznie, a przypomnijmy, gdzie powinniśmy szybko dotrzeć, zanim nasza niebuddyjska raczej cierpliwość do angielskiego się skończy - to minimum 6-7 tys. słów. Naprawdę, nie bierzmy hulajnogi, jeśli wybieramy się do Tokio.

 

Chcesz się nauczyć dobrze języka to naucz się go używać, albo zapomniij o pomyśle

 

By coś się istotnie zmieniło, potrzebujemy stymulujących i inspirujących wzorców na wysokim poziomie intensywności obecnych, w zasadzie, na co dzień. Nie czekajmy na zmianę pracy czy wyjazd zagraniczny. Musimy wziąć sprawy we własne ręce. Teraz i tu gdzie jesteśmy. Możemy mieć taki kontakt z językiem na zajęciach konwersacyjnych i równolegle poza nimi, ale wymaga to przemyślanej i dobrze wdrożonej strategii.

 

Jeśli chcemy kompetentnie mówić po angielsku, potrzebujemy kontaktu z językiem angielskim w wykonaniu native'ów i bardzo ważny jest tu poziom wykształcenia tych osób. Taki kontakt może oczywiście dać np. praca lub studia w krajach anglosaskich. Podobny do tego kontakt z językiem, chociaż niestety nieinteraktywny, dają również brytyjskie lub amerykańskie filmy, programy i wideo na serwisach VOD czy platformach takich jak Youtube, TED czy podobnych, oglądane w wersji oryginalnej (z angielskimi napisami lub bez) oraz audiobooki i podcasty.


 
Proszę też nie wierzyć, że ewentualna wysoka cena kursu może zdjąć z uczącego się konieczność wniesienia istotnego wkładu czasowego, zaangażowania intelektualnego i emocjonalnego :) w proces uczenia się. Na szczęście wcale nie oznacza to, że musi być to w naszej percepcji „orka". Przy odrobinie świeżego podejścia, poczucia humoru i elastyczności proces przyswajania języka łatwo staje się całkiem zajmującym zajęciem, a nawet świetną zabawą. Może to być jedna z ciekawszych doświadczeń w naszym życiu, jeśli jesteśmy gotowi poeksperymentować ze stopniowym włączaniem angielskiego w nasze codzienne funkcjonowanie, robiąc z niego realny użytek.